27 listopad 2010 roku,
godz. 22:04 czasu lokalnego
Ani brązowooka, ani siatkarz nie mieli pojęcia jakim
sposobem, zaczęli się coraz lepiej dogadywać. Po pamiętnej i krótkiej rozmowie
o Antonuelli, temat przeniósł się na luźniejsze wątki jak sport, siatkówka czy
też po prostu książki. Okazało się, że Savani uwielbiał zaczytywać się w
kryminałach, co nieco zdziwiło Ines, ponieważ była pewna, że jest typem faceta,
który jedynie pakuje na siłowni lub hali, nie „marnując” czasu na czytanie
chociażby linijki tekstu. Natomiast Cristian był mocno zszokowany faktem, iż
szatynka kilka lat temu trenowała jego ukochaną dyscyplinę i nie szło jej źle.
Rozmowa zaczęła tak mocno wciągać tę dwójkę, że nawet nie
zwracali uwagi na czas, który przeciekał im dosłownie przez palce. Z czasem
tematy zaczęły schodzić na coraz bardziej błahe tematy, jak to, czy lepiej pić
kawę, czy też herbatę. Momentami też któreś z nich zahaczało o poważniejszy
temat, jak miłość, przyjaźń czy rodzina. Co dziwne, oboje czuli się w swoim
towarzystwie bardzo swobodnie. Trudno było uwierzyć, że tak naprawdę rozmawiali
ze sobą szczerze pierwszy raz w życiu. Jasnowłosa Włoszka też nie mogła w to
uwierzyć, gdy stanęła w progu drzwi pokoju swojej kuzynki.
Po pomieszczeniu rozniosło się echo uderzenia jej drobnej
dłoni, którą zastukała kilkukrotnie w drewnianą powłokę drzwi, zwracając tym
samym na siebie uwagę sportowca i dziewczyny. Zaraz po tym w pokoju zapanowała
głucha cisza.
- Och… Anto. – mruknęła Ines, posyłając w stronę niewiele
starszej kuzynki ciepły uśmiech. Próbowała udawać, że nic się nie dzieje, nawet
jeżeli siedziała bardzo blisko siatkarza, kilka sekund wcześniej śmiejąc się z
jego żartu, który nawiasem mówiąc wcale śmieszny nie był, ale w napadzie
głupawki wszystko wydaje się być zabawne. Było jej trochę głupio, ponieważ
siedziała sam na sam z co bądź kochankiem swojej współlokatorki, która w tym
samym czasie martwiła się stanem swojego chłopaka. – Nie słyszałam, kiedy
weszłaś…
- Cześć. – westchnęła ciężko Włoszka, wchodząc do pokoju i
opierając się plecami o ścianę, która przyjemnie chłodziła jej rozgrzane ciało.
– No cóż, robiliście tyle hałasu, że nawet jeśli bym coś stłukła, to byście to
zignorowali. – syknęła gburowato, wnosząc oczy ku sufitowi.
- Jak się miewa Oscar? – zagaiła Ines, nie chcąc być
niegrzeczna. Może i nie lokowała co do bruneta żadnych uczuć, był wręcz niej co
najmniej obojętny, ale mimo wszystko nie chciała wyjść na bezuczuciową sukę.
- Dobrze. Wypisali go dzisiaj. Jest w kuchni. – uśmiechnęła
się delikatnie blondynka.
- Och, to super. – wyszczerzyła się szatynka, podnosząc się
szybko z łóżka. – Pewnie jest zmęczony… Pójdę mu potowarzyszyć… - dodała,
szybko ewakuując się ze swojej sypialni, tym samym dając Włochom prywatność i
czas do wytłumaczenia sobie wielu spraw.
***
- To… Lubisz czytać książki? – zagadała dziewczyna, siedząc
z chłopakiem swojej współlokatorki już trzecią godzinę. Znajdowali się od dwóch
godzin w salonie, jednak nawet telewizor nie pomógł w rozerwaniu nieprzyjemnej
ciszy, która zapanowała między nimi od samego początku.
Ines zawsze dotąd wydawało się, że brunet nie jest złym
kompanem. Myślała, że będzie gadatliwym chłopakiem, ale jednak się dużo przeliczyła.
Facet był taki tylko przy Anto lub Casparze. Przy niej samej zdawał się nie
mieć ochoty na rozmowy, będąc z głową w chmurach. Dopiero to pytanie sprawiło,
że nagle uniósł głowę, z wysoko uniesionymi brwiami spoglądając na szatynkę. Po
chwili w całym domu można było usłyszeć jego gardłowy, nieopanowany śmiech.
- Książki? – wysapał, gdy śmiech ustał, a facet jedynie
cicho chichotał. Tym razem dziewczyna uniosła pytająco brwi, patrząc na
chłopaka.
- Tak, książki. – odparła spokojnie. – Co w tym takiego
śmiesznego?
- Tylko baby czytają książki. – zachichotał Oscar, na co
dziewiętnastolatka wywróciła oczami, rezygnując z jakichkolwiek prób podjęcia
rozmowy. Obiecała sobie tym samym, że to był ostatni raz, kiedy wyszła z
inicjatywą.
Wstała z sofy, wychodząc szybko z pomieszczenia, mimo
nawoływań Włocha, pytającego o jego dziewczynę.
Odkąd wyniosła się ze swojego pokoju, dając strefę
prywatności dla Antonuelli i Cristiana, postanowiła sprawić, by poszkodowany
ostatnio Oscar nie nudził się zbytnio. Starała się przez trzy godziny, tym
samym co chwila spoglądając na zegarek, ale nic nie wskórała. Pocieszeniem był
fakt, iż na kilka minut wywołała uśmiech na twarzy bruneta, którego wcześniej
opanowywało zamyślenie.
Zastanawiała się, co działo się z szatynem i blondynką. No
bo cóż można robić przez trzy godziny? Musiała to być burzliwa rozmowa.
Dziewczyna usiadła na progu tylnych drzwi frontowych i
schowała twarz w dłoniach, łokcie jednocześnie sadowiąc na kolanach. Nie miała
pojęcia co robić, mimo że jednocześnie mogła robić wiele rzeczy. Czasami nachodzi cię ten moment, gdy masz do
roboty zbyt dużo, a nie chce ci się nic. Ten moment właśnie nadszedł dla
Ines.
Jej świadomość nie miała możliwości walki z myślami. One
same nadeszły, zalewając dziewczynę wspomnieniami z dzieciństwa. Pierwszy udany
sprawdzian; pierwsza jedynka; samotność szatynki wśród dzieciaków na szkolnym
korytarzu; brak chęci zaśnięcia i przeniesienie się ze swoją poduszką do łóżka
rodziców, by wreszcie po chwili odpłynąć w objęcia Morfeusza; pierwszy wygrany
mecz – widok szczęśliwych i dumnych rodziców, skandujących imię córki oraz
nazwę klubu, dla którego zagrała pierwszy raz; poznanie cudownych ludzi, którzy
dzieli z nią tę samą pasję i do których nie czuła wreszcie żadnej krępacji;
pierwsza kontuzja – kilka godzin płaczu w obawie, iż droga do marzeń może
szybko się zakończyć oraz ulga, gdy okazało się, że nie było to nic poważnego;
druga kontuzja, tym razem znacznie poważniejsza i kończąca wszystko, bardzo
burzliwie; a także ucieczka od dawnego życia i wyprowadzka do Ameryki
Łacińskiej. Życie dziewczyny składało się z wielu pozytywów, ale też i
negatywów. Nigdy zbytnio nad nim nie rozmyślała, a jeśli już, to przypominała
sobie tylko te negatywne chwile, które doprowadzały ją do płaczu. W sumie
pozytywne momenty również sprawiały, że na jej policzkach pojawiały się łzy –
ponieważ miała świadomość, że to już nie powróci. Jej życie to pasmo prób
wzbicia się po marzenia. Zachowywała się trochę jak pingwin czy kura, które
chcą latać, ale nie mają takiej umiejętności. Ten lot dla niej już dawno się
skończył, a ona nie wiedziała co zrobić, by jej życie nabrało sensu, tak jak
dawniej. Co się stanie, gdy skończy studia? Nadal będzie pracować w małej
kawiarni, mieszkając z tą dwójką – bądź co bądź – imprezowych wariatek?
Westchnęła ciężko, gwałtownie wstając ze swojego skromnego
siedziska. Nienawidziła takich ckliwych rozmyślań, ponieważ dobrze wiedziała,
że doprowadzą ją do nieuniknionego płaczu. A nie mogła do tego doprowadzić, gdy
znajdowała się na „obcym terenie”. Tutaj, na korytarzu zawsze mógł ktoś ją zobaczyć.
Nie mogła do tego dopuścić.
Szybkim krokiem udała się do swojego pokoju, a jej
zamierzeniem było, by doprowadzić wreszcie rozmowę Savaniego i blondynki do
końca.
Jednak to, co ujrzała po gwałtownym uchyleniu drewnianej
podłogi, wprawiło ją w niemałe osłupienie.
Mogła się tego spodziewać.
Czyżby Anto i Cristian w dwuznacznej sytuacji? Czy może to jednak Anto i Oscar?
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda mi Ines. Niby pozbierała się po śmierci rodziców, ale tak naprawdę to jeszcze nie. Walcz, Młoda walcz!