Lot czternasty: "Tylko baby czytają książki"

27 listopad 2010 roku, godz. 22:04 czasu lokalnego
Ani brązowooka, ani siatkarz nie mieli pojęcia jakim sposobem, zaczęli się coraz lepiej dogadywać. Po pamiętnej i krótkiej rozmowie o Antonuelli, temat przeniósł się na luźniejsze wątki jak sport, siatkówka czy też po prostu książki. Okazało się, że Savani uwielbiał zaczytywać się w kryminałach, co nieco zdziwiło Ines, ponieważ była pewna, że jest typem faceta, który jedynie pakuje na siłowni lub hali, nie „marnując” czasu na czytanie chociażby linijki tekstu. Natomiast Cristian był mocno zszokowany faktem, iż szatynka kilka lat temu trenowała jego ukochaną dyscyplinę i nie szło jej źle.
Rozmowa zaczęła tak mocno wciągać tę dwójkę, że nawet nie zwracali uwagi na czas, który przeciekał im dosłownie przez palce. Z czasem tematy zaczęły schodzić na coraz bardziej błahe tematy, jak to, czy lepiej pić kawę, czy też herbatę. Momentami też któreś z nich zahaczało o poważniejszy temat, jak miłość, przyjaźń czy rodzina. Co dziwne, oboje czuli się w swoim towarzystwie bardzo swobodnie. Trudno było uwierzyć, że tak naprawdę rozmawiali ze sobą szczerze pierwszy raz w życiu. Jasnowłosa Włoszka też nie mogła w to uwierzyć, gdy stanęła w progu drzwi pokoju swojej kuzynki.
Po pomieszczeniu rozniosło się echo uderzenia jej drobnej dłoni, którą zastukała kilkukrotnie w drewnianą powłokę drzwi, zwracając tym samym na siebie uwagę sportowca i dziewczyny. Zaraz po tym w pokoju zapanowała głucha cisza.
- Och… Anto. – mruknęła Ines, posyłając w stronę niewiele starszej kuzynki ciepły uśmiech. Próbowała udawać, że nic się nie dzieje, nawet jeżeli siedziała bardzo blisko siatkarza, kilka sekund wcześniej śmiejąc się z jego żartu, który nawiasem mówiąc wcale śmieszny nie był, ale w napadzie głupawki wszystko wydaje się być zabawne. Było jej trochę głupio, ponieważ siedziała sam na sam z co bądź kochankiem swojej współlokatorki, która w tym samym czasie martwiła się stanem swojego chłopaka. – Nie słyszałam, kiedy weszłaś…
- Cześć. – westchnęła ciężko Włoszka, wchodząc do pokoju i opierając się plecami o ścianę, która przyjemnie chłodziła jej rozgrzane ciało. – No cóż, robiliście tyle hałasu, że nawet jeśli bym coś stłukła, to byście to zignorowali. – syknęła gburowato, wnosząc oczy ku sufitowi.
- Jak się miewa Oscar? – zagaiła Ines, nie chcąc być niegrzeczna. Może i nie lokowała co do bruneta żadnych uczuć, był wręcz niej co najmniej obojętny, ale mimo wszystko nie chciała wyjść na bezuczuciową sukę.
- Dobrze. Wypisali go dzisiaj. Jest w kuchni. – uśmiechnęła się delikatnie blondynka.
- Och, to super. – wyszczerzyła się szatynka, podnosząc się szybko z łóżka. – Pewnie jest zmęczony… Pójdę mu potowarzyszyć… - dodała, szybko ewakuując się ze swojej sypialni, tym samym dając Włochom prywatność i czas do wytłumaczenia sobie wielu spraw.
***
- To… Lubisz czytać książki? – zagadała dziewczyna, siedząc z chłopakiem swojej współlokatorki już trzecią godzinę. Znajdowali się od dwóch godzin w salonie, jednak nawet telewizor nie pomógł w rozerwaniu nieprzyjemnej ciszy, która zapanowała między nimi od samego początku.
Ines zawsze dotąd wydawało się, że brunet nie jest złym kompanem. Myślała, że będzie gadatliwym chłopakiem, ale jednak się dużo przeliczyła. Facet był taki tylko przy Anto lub Casparze. Przy niej samej zdawał się nie mieć ochoty na rozmowy, będąc z głową w chmurach. Dopiero to pytanie sprawiło, że nagle uniósł głowę, z wysoko uniesionymi brwiami spoglądając na szatynkę. Po chwili w całym domu można było usłyszeć jego gardłowy, nieopanowany śmiech.
- Książki? – wysapał, gdy śmiech ustał, a facet jedynie cicho chichotał. Tym razem dziewczyna uniosła pytająco brwi, patrząc na chłopaka.
- Tak, książki. – odparła spokojnie. – Co w tym takiego śmiesznego?
- Tylko baby czytają książki. – zachichotał Oscar, na co dziewiętnastolatka wywróciła oczami, rezygnując z jakichkolwiek prób podjęcia rozmowy. Obiecała sobie tym samym, że to był ostatni raz, kiedy wyszła z inicjatywą.
Wstała z sofy, wychodząc szybko z pomieszczenia, mimo nawoływań Włocha, pytającego o jego dziewczynę.
Odkąd wyniosła się ze swojego pokoju, dając strefę prywatności dla Antonuelli i Cristiana, postanowiła sprawić, by poszkodowany ostatnio Oscar nie nudził się zbytnio. Starała się przez trzy godziny, tym samym co chwila spoglądając na zegarek, ale nic nie wskórała. Pocieszeniem był fakt, iż na kilka minut wywołała uśmiech na twarzy bruneta, którego wcześniej opanowywało zamyślenie.
Zastanawiała się, co działo się z szatynem i blondynką. No bo cóż można robić przez trzy godziny? Musiała to być burzliwa rozmowa.
Dziewczyna usiadła na progu tylnych drzwi frontowych i schowała twarz w dłoniach, łokcie jednocześnie sadowiąc na kolanach. Nie miała pojęcia co robić, mimo że jednocześnie mogła robić wiele rzeczy. Czasami nachodzi cię ten moment, gdy masz do roboty zbyt dużo, a nie chce ci się nic. Ten moment właśnie nadszedł dla Ines.
Jej świadomość nie miała możliwości walki z myślami. One same nadeszły, zalewając dziewczynę wspomnieniami z dzieciństwa. Pierwszy udany sprawdzian; pierwsza jedynka; samotność szatynki wśród dzieciaków na szkolnym korytarzu; brak chęci zaśnięcia i przeniesienie się ze swoją poduszką do łóżka rodziców, by wreszcie po chwili odpłynąć w objęcia Morfeusza; pierwszy wygrany mecz – widok szczęśliwych i dumnych rodziców, skandujących imię córki oraz nazwę klubu, dla którego zagrała pierwszy raz; poznanie cudownych ludzi, którzy dzieli z nią tę samą pasję i do których nie czuła wreszcie żadnej krępacji; pierwsza kontuzja – kilka godzin płaczu w obawie, iż droga do marzeń może szybko się zakończyć oraz ulga, gdy okazało się, że nie było to nic poważnego; druga kontuzja, tym razem znacznie poważniejsza i kończąca wszystko, bardzo burzliwie; a także ucieczka od dawnego życia i wyprowadzka do Ameryki Łacińskiej. Życie dziewczyny składało się z wielu pozytywów, ale też i negatywów. Nigdy zbytnio nad nim nie rozmyślała, a jeśli już, to przypominała sobie tylko te negatywne chwile, które doprowadzały ją do płaczu. W sumie pozytywne momenty również sprawiały, że na jej policzkach pojawiały się łzy – ponieważ miała świadomość, że to już nie powróci. Jej życie to pasmo prób wzbicia się po marzenia. Zachowywała się trochę jak pingwin czy kura, które chcą latać, ale nie mają takiej umiejętności. Ten lot dla niej już dawno się skończył, a ona nie wiedziała co zrobić, by jej życie nabrało sensu, tak jak dawniej. Co się stanie, gdy skończy studia? Nadal będzie pracować w małej kawiarni, mieszkając z tą dwójką – bądź co bądź – imprezowych wariatek?
Westchnęła ciężko, gwałtownie wstając ze swojego skromnego siedziska. Nienawidziła takich ckliwych rozmyślań, ponieważ dobrze wiedziała, że doprowadzą ją do nieuniknionego płaczu. A nie mogła do tego doprowadzić, gdy znajdowała się na „obcym terenie”. Tutaj, na korytarzu zawsze mógł ktoś ją zobaczyć. Nie mogła do tego dopuścić.
Szybkim krokiem udała się do swojego pokoju, a jej zamierzeniem było, by doprowadzić wreszcie rozmowę Savaniego i blondynki do końca.
Jednak to, co ujrzała po gwałtownym uchyleniu drewnianej podłogi, wprawiło ją w niemałe osłupienie.

Mogła się tego spodziewać.

1 komentarz:

  1. Czyżby Anto i Cristian w dwuznacznej sytuacji? Czy może to jednak Anto i Oscar?
    Bardzo szkoda mi Ines. Niby pozbierała się po śmierci rodziców, ale tak naprawdę to jeszcze nie. Walcz, Młoda walcz!

    OdpowiedzUsuń